Problematyka prac licencjackich i magisterskich, które promuję, obejmuje:
Prowadzę także prace w języku angielskim i rosyjskim.
O literaturze do powyższych tematów możemy porozmawiać, kiedy już zapadnie decyzja o temacie pracy. Niewątpliwie najtrudniej jest o dobre materiały do dwóch pierwszych tematów, ale też dlatego takie prace mgr mogą być najciekawsze i najwartościowsze.
Jeśli planujesz pisać pracę z zakresu zarządzania w turystyce lub ekonomiki turystyki obowiązkowo przeczytaj:
Jeśli zamierzasz pisać doktorat z zakresu gospodarki turystycznej włącz do kanonu:
Innej literatury będziesz szukać po ustaleniu tematu pracy, ale wymienione książki pozwolą Ci opanować słownictwo i poznać podstawowe definicje, dzięki czemu będziemy mówić tym samym językiem 🙂
Jeżeli kompletnie brakuje Ci pomysłu na temat pracy – przejrzyj listę napisanych pod moją opieką prac magisterskich i licencjackich lub zajrzyj na konsultacje, gdzie wspólnie zastanowimy się nad tematem.
Seminarium magisterskie trwa dwa semestry. Podstawą zaliczenia pierwszego z nich jest co najmniej (kolejność ważna i nieprzypadkowa!):
Niektórzy studenci dziwią się, że tylko tyle, ale zapewniam Cię, że to bardzo dużo i nie wszyscy dają sobie radę. Ja natomiast mam pewność, że wykonanie tych zadań gwarantuje napisanie pracy w terminie.
Temat powinien nawiązywać do tezy pracy (zerknij dalej, czym jest owa teza), a w strukturze pracy (spisie treści) zazwyczaj przyjmuje się zasadę “od ogółu do szczegółu” i “od teorii do praktyki”. Czyli zaczynamy od rozdziału wprowadzającego do tematyki, pojęć i charakterystyki literatury przedmiotu, a kończymy pracę ilustracją praktyczną (np. wyniki badań ankietowych, studia przypadków itp.).
Bardzo ważny jest wstęp, który rządzi się jasno określonymi prawami:
Pamiętaj – wstęp to nie rozbiegówka do pisania, ani pokaz erudycji – temu służy rozdział 1, w którym zaprezentujesz podstawowe pojęcia i przegląd literatury przedmiotu. Nie sil się też na zbyt długi wstęp – jeśli będzie dobrze opracowany to 2-3 strony wystarczą aż nadto 🙂
Z taaaaką brodą…
Siedzi zajączek i coś sobie pisze. Podchodzi do niego wilk:
– Zajączku, co piszesz?
– Doktorat o wyższości zajączków nad wilkami…
Wilk się wściekł i pogonił za zającem. Prosto w krzaki. Tumult, hałas, gałązki lecą na wszystkie strony. Po chwili wychodzi potłuczony wilk. Za nim wkurzony niedźwiedź:
– Trzeba było zapytać, kto jest promotorem!
Jeśli nie jesteś specjalistą z danej dziedziny i nie masz obsesyjnej potrzeby pisania na ściśle określony temat, to z całą powagą radzę Ci: nie myśl o temacie – zacznij od wyboru promotora.
Na poziomie doktoratu musi to być samodzielny pracownik naukowy (czyli posiadający stopień “habilitowany”) – to jasne. Na poziomie licencjatu czy magisterki – co najmniej doktor. Ale nie każdy, kto ma odpowiedni stopień, jest od razu “niedźwiedziem”. Nie chodzi tylko o dorobek naukowy – także o liczbę wypromowanych prac danego poziomu (licencjackie, magisterskie, doktorskie), zaangażowanie w pracę i pozycję na uczelni.
Praktycy, którzy z doskoku wykładają na uczelni, to koszmar seminariów, choć mają fantastyczną wiedzę i wspaniale łączą praktykę z teorią. Często nie mają czasu podzielić się z Tobą tą wiedzą.
Z drugiej strony miło jest mieć promotora, który ma pojęcie o praktyce – szczególnie jeśli sam(-a) już pracujesz i chcesz rozmawiać z kimś na wspólnej płaszczyźnie. Wybierz więc takiego, który działa w praktyce, ale karierę wiąże głównie z uczelnią (Skąd masz to wiedzieć? Zapytaj go po prostu!)
Koniecznie popytaj znajomych ze starszych roczników, jak im się pracowało z danym promotorem:
Twoje zainteresowania muszą pokrywać się z jego(jej) specjalnością. Jeśli chcesz pisać pracę z zakresu transportu, to nie wybieraj promotora z Katedry Bankowości. W zasadzie każdy ekonomista może poprowadzić każdą pracę z ekonomii (i wielu to robi), ale:
Zauważ, że marginalnie potraktowałam Twoje zainteresowania naukowe. Oczywiście, nie chcę przez to sugerować, że nie mają one znaczenia. Ale szczerze mówiąc ważniejszy jest dobry promotor. Jeśli będziecie się dobrze dogadywać, to napiszesz świetną pracę, bez większego wysiłku i z dużym wsparciem. Jeśli pójdziesz za głosem swoich zainteresowań, a trafisz na fatalnego belfra – umordujesz się, a efekt może być mierny pomimo Twojej pasji.
Piszesz zwykłą pracę, a nie dzieło “na miarę nobla”. Trzeba to zrobić szybko, jak najmniejszym nakładem pracy i czasu. Jeśli umiesz napisać dobre wypracowanie – umiesz też napisać pracę naukową. Wiem, bo pisałam jedno i drugie 🙂
Ciągle brakuje mi czasu na wykończenie tej stronki, więc na razie zamieszczam tylko link do Oficyny Wydawniczej SGH, gdzie znajdziesz wskazówki dotyczące zasad redagowania opisów bibliograficznych. Zwracam na to szczególną uwagę, bo świat nauki jest bardzo wrażliwy na punkcie poszanowania praw autorskich. Nie daj się przyłapać na niepoprawnym cytowaniu, złym tworzeniu przypisów a w szczególności na zaniedbaniu wskazania źródła (to grozi podejrzeniem o plagiat).
Jeśli chodzi o źródła – bardzo uważaj, z czego korzystasz i z jakich materiałów źródłowych korzystał autor opracowania, z którego czerpiesz wiedzę. Zakładam, że jesteś na tyle poważny, żeby nie sięgać po takie źródła jak ściąga.pl itp. – materiały tam zamieszczane nie podlegają żadnej kontroli ani recenzji. Jest tam mnóstwo bzdur i błędów, a źródeł nie ma praktycznie wcale. To w zasadzie jeden wielki plagiat.
Zachowaj też ostrożność w sprawie Wikipedii. Założenia tego portalu są wspaniałe i faktycznie jest tam sporo cennych wiadomości, ale wiele haseł opatrzonych jest informacją “wersja przejrzana”, co oznacza, że poddano je tylko pobieżnej weryfikacji. Zresztą – jeśli chcesz mądrze korzystać z Wiki – przeczytaj wywiad z Pawłem Jochymem, autorem jej pierwszego polskiego hasła oraz artykuł “Jak mądrze używać Wikipedii. I pamiętaj, że to rodzaj encyklopedii, w której autorzy gotowi są poświęcić tyle samo miejsca Viki Bekham, co Szekspirowi…
Pamiętaj, żeby zadbać o graficzną stronę pracy. Forma bardzo wpływa na jej odbiór a tym samym może rzutować na ocenę. Jeśli tworzysz pracę korzystając z Worda, to wykorzystaj poniższe wskazówki (większość opcji dostępna jest również w starszych wersjach i w pakiecie Open Office).
Głównie poziomem naukowym (również objętością). W praktyce oznacza to, że promotor powinien wziąć pod uwagę, czy masz za sobą trzy, czy pięć lat studiów. Zasadniczo jednak więcej jest podobieństw niż różnic. Jedna i druga praca musi:
Objętość pracy licencjackiej powinna mieścić się w zakresie 50-60 stron standardowego maszynopisu (1800 znaków na stronie, czyli 30 wierszy po 60 znaków, włączając w to spacje). Pracy magisterskiej – w przedziale 60-90 stron. Więcej nie znaczy lepiej, jeżeli lejesz wodę!
Einstein napisał po prostu jedno genialne równanie… Obiecuję Ci, że jeśli stworzysz dzieło tej miary, to dopuszczę do obrony nawet jedną stronę!
Teza naukowa to zdanie twierdzące (nigdy pytanie) – czyli założenie wyrażające opinię badacza (autora pracy) odnośnie jakiegoś zjawiska (np. zależności dwóch zmiennych). Założenia tego ma właśnie dowieść praca naukowa. Teza nie jest tematem pracy, choć idealnie jeśli temat zawiera tezę, bo to czyni pracę klarowną i od strony tytułowej jasno informuje, “co poeta ma na myśli”. Tezie podporządkowana jest konstrukcja całego wywodu logicznego. Jeśli nie wiesz, co chcesz udowodnić, to jak napiszesz pracę, nie odbiegając od tematu?
Wyobraź sobie, że piszesz pracę na temat wykorzystania środków unijnych na rozwój produktu turystycznego gminy X. Nie masz jasno postawionej tezy: nie wiesz, czy tak naprawdę chcesz wykazać, że tych środków wykorzystano możliwie dużo i możliwie efektywnie, czy chcesz wskazać alternatywne sposoby ich wykorzystania, czy ocenić skuteczność zabiegania o pomoc Unii, czy może zamierzasz udowodnić niegospodarność albo brak sprzężenia działań podmiotów prywatnych i publicznych.
Efekt jest taki, że szukając materiałów w bibliotekach czy Internecie łapiesz wszystko, co wiąże się z tematem pomocy unijnej, środków pomocowych, funduszy celowych, sposobów konstruowania wniosków, a na dokładkę wszystko, co dotyczy rzeczonej gminy, jej zasobów, walorów turystycznych i danych społeczno-demograficznych i gospodarczych. Rośnie góra materiałów, pęcznieją pliki w komputerze, masz już 120 stron – a ja po pół roku pracy mówię Ci, że to się nadaje na makulaturę.
Dla odmiany ustalmy, że chcesz w tej pracy wykazać jedną tylko rzecz – że sprzężenie działań podmiotów prywatnych i władz administracyjnych pozwoliłoby lepiej ocenić potrzeby i wskazać sposoby zagospodarowania tych środków. Każdy materiał, jaki wpada Ci w ręce, rzetelnie oceniasz: ułatwi mi uzasadnienie postawionej tezy czy może nie ma z nią związku? I po pół roku masz 30 stron konkretnej treści: w kserokopiach, plikach, fiszkach – dodajesz do tego rozdział teoretyczny i trochę majonezu (czyli własnych komentarzy) i sałatka jest gotowa.
Idąc na pierwsze spotkanie z promotorem powinieneś mieć wstępnie sformułowaną tezę. Pewnie będzie koślawa, a może nawet okaże się zbyt naiwna – ale będzie stanowiła punkt wyjścia do rozmowy. Dobrze jest rzucić na papier kilka alternatywnych pomysłów – ułatwi to poszukiwanie dobrego tematu.
Pamiętaj, żeby przedstawiać promotorowi swoje zainteresowania i obszar przyszłych badań w taki sposób, żeby nie miał wątpliwości, że to właśnie on powinien promować Twoją pracę. Kiedy przychodzi do mnie student i mówi, że właśnie spędził wakacje w Hiszpanii i chciałby w związku z tym u mnie pisać “licencjat z turystyki” – to zastanawiam się, czy nie pomylił adresu. Nie jestem geografem, nie pisuję też przewodników… Pracowałam co prawda w Katedrze Turystyki – ale na uczelni ekonomicznej. Zastanawiam się, czy takiemu studentowi przyszłoby do głowy, żeby profesorowi od bankowości powiedzieć: “właśnie pobrałem kasę w bankomacie i w związku z tym chciałbym u Pana pisać pracę z bankowości”.
Ponadto: praca o Pcimiu może być równie dobra a nierzadko lepsza niż praca o Hiszpanii. Przecież wpływ ruchu turystycznego na rozwój gospodarczy regionu łatwiej będzie badać w niewielkiej miejscowości w Polsce (ten sam język, dostęp do danych, możliwość regularnych wizyt i prowadzenia badań w terenie, wyraźnie widoczne odchylenia i zmiany w czasie) niż w odległym kulturowo i geograficznie państwie.
Jeśli rozważasz zapisanie się na moje seminarium, to:
jeśli w dziekanacie wyznaczono Ci konkretny termin złożenia pracy, to pamiętaj, że ostateczną wersję muszę dostać do sprawdzenia NAJPÓŹNIEJ na miesiąc wcześniej, nawet jeżeli czytałam i zatwierdziłam pojedyncze rozdziały! Może okazać się, że w całości praca robi kiepskie wrażenie i wymaga poprawek.
Ile i jakich pytań padnie na obronie? W SGH jest ich obowiązkowo dwa:
Pytanie recenzenta jest ściśle związane z tematem Twojej pracy. Często brzmi tak, jak tytuł jednego z rozdziałów, ale może też dotyczyć szczególnie trudnego zagadnienia, które poruszyłeś(-aś) w pracy, albo zagadnień, które pominąłeś(-ęłaś) a recenzent chciałby troszkę podrążyć.
Nie traktuj tego jak próby “uwalenia” Cię – podejdź do tego, jak do dyskusji akademickiej – jesteś specjalistą z danego zakresu, nierzadko wiesz na opisywany temat więcej niż recenzent. Jego(jej) pytania, to często chęć docenienia Twojej wiedzy i wzbogacenia własnej. Zazwyczaj ta dyskusja jest całkiem przyjemna dla obu stron.
Pytanie kierunkowe powinieneś znać przed obroną, bo cała lista pytań dla Twojego kierunku jest jawna i służy rzetelnemu przygotowaniu się do egzaminu magisterskiego.
Poza wymienionymi pytaniami, powinieneś się liczyć z pytaniami dodatkowymi (rzadko, ale się zdarzają), które mogą paść zarówno wtedy, kiedy odpowiadasz znakomicie (rozmowa z Tobą staje się przyjemnością, więc czemu nie…), albo wtedy, kiedy idzie Ci kiepsko i próbujemy coś z Ciebie wydusić…
W tym drugim przypadku pomóż nam!!! Przecież jeśli powiesz nam wprost, że nie masz pojęcia o danym temacie, to nie będziemy mogli udawać, że można postawić Ci trójkę. Przynajmniej próbuj!
od razu przechodź do sedna. Na każde pytanie poświęć nie więcej niż 2 minuty. Jeśli np. padnie pytanie o narzędzia płatnej reklamy na Instagramie – to od razu je wymień i omów, a nie opowiadaj dyrdymałów o współczesnym znaczeniu mediów społecznościowych.
Po Twoich odpowiedziach przewodniczący poprosi, abyś opuścił(-a) salę (lub wirtualny pokój). Po chwili zostaniesz ponownie poproszony (-a) przed Komisję, aby usłyszeć wynik egzaminu. Potem wszyscy radośnie ściskamy sobie ręce (lub uśmiechamy się do kamerki) i idziesz oblać sukces!